.
Ciepła woda spływa po moim płaszczu, który przez lata dostosowywałem do swoich potrzeb;
warstwa piasku i lepkiego błota
Również otwarte, jasne obszary, tu i tam, głównie na moich plecach, jakby nałożone przez ślimaki, powoli gromadzące się i pełzające, w niespotykany sposób.
Jest jak wyschnięte i rozciągnięte przejście dla pieszych. Jest powoli wymyślane i budowane.
Trzeba powiedzieć, że to ja nakarmiłem bestię, która żerowała, ale to także ja zdobię teraz po omacku wolność.
W miarę jak starzeję się coraz szybciej, moja futrzana ochrona maleje.
Założę się, że moja podwójna uprząż też jest obciążona zbędnymi kilogramami.
Przez dwadzieścia cztery miesiące utrzymywałem światło na wzgórzach i w oddali. Teraz zmywa je dryfująca wilgoć,
Do jakiego stopnia wciąż mogę być twórcą?
Czy wyblakłem i stałem się jak potwór? Czy sól mnie przerosła?
Nie, nic z tych rzeczy.
W końcu zawsze gonię za słońcem!
|